sztywny i dumny, ze sztucznym, wystudiowanym usmiechem
na twarzy. Ale uwage Nicka przykuwała tylko kobieta na srodku fotografii. Ani jedno pasmo gestych, wijacych sie, ciemnych włosów nie wymykało sie z misternie uło¿onej fryzury. Ramionami otoczyła dziecko, a jej zielone, wyraziste oczy migotały tajemniczo. Usmiechała sie lekko, ukazujac białe zeby - idealna ¿ona szanowanego biznesmena w eleganckiej czarnej sukni - ale Nick wiedział, ¿e była to tylko poza skrywajaca prawdziwa Marle Cahill. - Zrobilismy to zdjecie w dniu pierwszych urodzin Cissy - powiedział Alex. - Dwanascie lat temu. - Szczesliwa rodzina. - Na ogół. 194 - Bedziecie musieli zrobic sobie jeszcze jedno takie zdjecie. Alex zmarszczył brwi, jakby w pierwszej chwili nie zrozumiał. - Och, tak. Mamy teraz drugie dziecko. - Oparł podbródek na dłoniach i westchnał cie¿ko. - Có¿, teraz jest tyle problemów, ¿e nie mysle o sesjach fotograficznych. Poleciłem ju¿ moim pracownikom, by ci umo¿liwili dostep do wszystkiego, co bedzie ci potrzebne. Mo¿esz pracowac w sali konferencyjnej, ale jesli chcesz, znajde ci jakies wolne biuro. - Sala konferencyjna wystarczy, o ile bede mógł wynosic dokumenty poza obreb budynku. Alex podrapał sie po głowie. - Pod warunkiem, ¿e zamieszkasz w swoim pokoju w naszym domu. Wolałbym, ¿ebys nie zabierał dokumentów do hotelu, gdzie ka¿dy mo¿e miec do nich dostep. Nie co, ¿e ci nie ufam. To tylko kwestia bezpieczenstwa. - Ju¿ przekazałes mi czesc dokumentów - przypomniał Nick, ani przez chwile nie wierzac w wyjasnienia brata. - Wiem. Ale potem doszedłem do wniosku, ¿e to zbyt ryzykowne. - Gówno prawda. - Nick zmru¿ył oczy, patrzac uwa¿nie na Aleksa, który, zanim przeszedł do rodzinnej firmy, pracował jako adwokat i odnosił spore sukcesy. - Dlaczego tobie i matce tak bardzo zale¿y, ¿ebym wprowadził sie do domu? Alex zawahał sie z odpowiedzia. - Chcecie miec nad wszystkim pełna kontrole, prawda? Nie tylko nad tymi dokumentami, ale i nade mna. - Zawsze byłes podejrzliwy - prychnał Alex. - Za to mi płacisz. ¯ebym ruszył swoja podejrzliwa głowa. Czy¿ nie? - spytał Nick. - Czego tak naprawde ode mnie chcesz? Mogłes wynajac jakiegokolwiek dobrego konsultanta, których pełno jest w tym miescie. Nie trzeba byc geniuszem, ¿eby wiedziec, jak zaoszczedzic pieniadze. Troche 195 ciec, podwy¿ka cen, stworzenie wy¿szego marginesu zysków albo zwiekszenie sprzeda¿y przy ju¿ istniejacym... A jesli chodzi o twoja sytuacje rodzinna, to mogłes przecie¿ wynajac pielegniarki, guwernantki czy inne osoby do towarzystwa dla Marli, matki i do opieki nad dzieckiem. Naprawde, nie sadze, ¿ebys mnie tu potrzebował. - Spojrzał na elegancki, szyty na